Historia
Jak wyglądały pierwsze programy telewizyjne tłumaczone na język migowy? Które programy były tłumaczone? Opowiada prof. Bogdan Szczepankowski.
Wywiad prowadzi Tomasz Smakowski
Tomasz Smakowski:
— Panie profesorze, startujemy z portalem, który będzie się nazywał „Świat Głuchych”, którego głównym celem jest, to żeby dać informacje, żeby te informacje były w języku migowym, żeby one mówiły o niesłyszących, o ich świecie, o tym, czym się zajmują, co lubią, co mogą, co potrafią, ale też żeby samemu środowisku przekazywały informacje o ich tożsamości i historii właśnie – stąd nasza dzisiejsza rozmowa. Mam pytanie: czy takie rzeczy, jak nasz pomysł, zdarzały się w przeszłości. To znaczy czy były inicjatywy dotyczące tego, żeby były informacje w języku migowym, żeby one były skierowane dla głuchych, o głuchych? Czy mówiło się o tym kiedyś?
prof. Bogdan Szczepankowski:
— Mówiło się o tym dużo. W Polskim Związku Głuchych – który przecież był wtedy właściwie jedyną organizacją, jedynym stowarzyszeniem społecznym, które się zajmowało głuchymi – toczyły się boje, można powiedzieć, z Telewizją Polską, żeby były jakieś audycje dostępne dla głuchych. Wtedy się myślało o tłumaczu języka migowego, oczywiście. To się wszystko rozbijało właściwie o chyba ówczesnego prezesa telewizji, chyba Macieja Szczepańskiego, że panował taki pogląd, że wszyscy w Polsce są zdrowi, piękni, i nie ma żadnych problemów, żeby trzeba je było w jakikolwiek sposób uzupełniać czymkolwiek, więc to nie był temat – okazało się, że to nie był temat. Ale zdarzył się przypadek, który to zmienił.
Bo nie wiem czy państwo zdajecie sobie sprawę z tego, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu, to ani żadnych napisów, ani tłumacza w telewizji nie było. Głusi po prostu uprawiali oglądactwo ekranu. Także dopiero musiało się coś zmienić. To się zmieniło.
W 1978 roku, niejaki redaktor Ryszard Danielewski – wymieniam nazwisko, bo znaczące dla tematu – organizował taki program cykliczny: „Zgadnij kim jestem?”. Przyprowadzało się jakiegoś faceta czy damę, która uprawiała jakiś dziwny zawód, i można było pytaniami z widowni, takie na „Tak” lub „Nie” tylko, zgadywać jaki zawód ta osoba wykonuje. No i bardzo różne tam były zawody, i między innymi zaproszono tłumacza języka migowego, był to Zbyszek Grzegorzewski, którego jeszcze i dzisiaj możemy oglądać tłumaczącego programy telewizyjne. No i zapytawano go, zapytawano, zapytawano i niestety nie odgadnięto jego zawodu.
To się bardzo spodobało Panu Danielewskiego i postanowił – to trwało dobre kilka miesięcy – zorganizować taki program o języku migowym, jako ciekawostka dla telewidzów: „Jest coś takiego! Posłuchajcie, co to może być”. No i zaprosił do tego programu trzy osoby: to był właśnie Zbyszek Grzegorzewski; Kazik Hendzel, też tłumacz języka migowego wówczas, ale już teraz nie występujący w telewizji, był sekretarzem Zarządu Głównego Polskiego Związku Głuchych; no i mnie – jako takiego faceta, który się zajmuje językiem migowym w jakimś sensie zawodowo. Nagraliśmy. Miało być 20 minut, nagraliśmy godzinę. Udało się z tego, niestety, zrobić dwa programy, a nie jeden. I tak sobie siedzieliśmy przed tym telewizorem i gadaliśmy o języku migowym – jak to jest, jak to było. Nawet potem w takim naszym czasopiśmie „W świecie ciszy”, ukazał się artykuł na ten temat, z obrazkami. Będziemy mogli go dokładniej za chwilę pokazać.
A redaktor Danielewski nadal dojrzewał i dojrzał do tego, że powinien być program dla głuchych. Udało mu się to przeprowadzić. To chyba było w 1981, może 1982 roku – czy to nie było w stanie wojennym, ten pierwszy program. Już w tej chwili nie pamiętam. Też się właśnie nazywał „W świecie ciszy”. I tam było parę reportaży. Wszystko tłumaczone na język migowy. Co miesiąc taki program się ukazywał. No ale oczywiście, głusi zaczęli wtedy pisać do telewizja: „Jak to dobrze, że program dla głuchych, żeby jeszcze Dziennik Telewizyjny”.
Wtedy było tak zabawnie, że Polska Telewizja miała raptem w sumie dwa programy: pierwszy i drugi. A jak był Dziennik Telewizyjny o 19:30, to był i w pierwszym, i w drugim programie, żeby nie oglądać czasem czegoś innego w tym czasie. No i udało się, że w programie drugim pojawił się tłumacz języka migowego; że jak komuś się nie podobało, to sobie oglądał w jedynce, a jak chciał, to w dwójce miał z tłumaczem. No i bardzo dobrze. Tak się zaczęło, to były początki.
Wtedy również zaczęto wyszukiwać – jak były filmy emitowane różne, zaczęto wyszukiwać kopię z napisami, bo jeszcze napisów nie dorabiano w tym czasie, ale już gdzieś raz na miesiąc, pojawiał się jakiś film, który miał napisy, bo je miał na wielkim ekranie. I w związku z tym wykorzystano to w telewizorze. Później opracowano technikę robienia napisów do filmów i pojawił się specjalny dział w Telewizji Polskiej, który opracował te napisy. Wtedy nawet ze mną współpracowali przez jakiś czas, bo chodziło o to, żeby napisy były dostępne dla głuchych, i w napisach szło troszeczkę prościej. Zdania były takie, które można było – posługując się gramatyką języka migowego – łatwiej zrozumieć. Pomagałem trochę robić te napisy, potem już sami robili. I zaczęły się pretensje od słyszących, że co innego mówią, co innego piszą. Dopiero trzeba było tłumaczyć, że to właśnie specjalnie jest tak zrobione.
No i pojawiać się zaczęli tłumacze języka migowego – przy niektórych programach, głównie publicystycznych. Tak że tak się zaczęło. No a teraz? Teraz to już mamy coraz więcej tych programów, i tłumaczonych na język migowy, i z napisami, i jeszcze mamy dla niewidomych audiodeskrypcję. Także zaczyna być dostępna telewizja dla osób niepełnosprawnych sensorycznie.
— Mówił Pan sporo o tym, że dużo inicjatyw było udostępniających informację i udostępniających wiedzę, chociażby w telewizji. Ale czy same środowisko, czy sami niesłyszący, tworzą jakieś informacje o sobie? Może teatr? Może może była jakaś telewizja, która była zupełnie głuchych i były napisy dla słyszących?
— W Internecie mamy kilka portali, które są przeznaczone dla głuchych i w tworzeniu których biorą też udział głusi. Więc to jest właściwie chyba tylko to.
Natomiast chciałbym przypomnieć o jednej ciekawej inicjatywie, która niestety nie rozwinęła się. Roman Kordziński wpadł na nowy pomysł – tłumaczenie sztuki na język migowy. I padło na sztukę Jarosława Abramowa (Jarosław Abramow-Newerly) „Klik-klak”, która wtedy była w repertuarze Teatru Polskiego w Poznaniu. No to wobec tego robimy. Robimy. Świetna sztuka, zresztą niskoobsadowa, bo pięciu aktorów w tym występuje. I wprowadzamy na scenę tłumaczy języka migowego – Zbyszek Grzegorzewski, Jurek Kałużny. Ubrani w takie brązowo-czarne lekko, uniformy, jakie mogliśmy kupić. Koszulki takie kupiliśmy, ale różnili się od aktorów. Chodziło o to, że oni byli jak cienie tam. I rzeczywiście jak cienie, bo chodzili jak cienie za tym aktorem, który mówił. Ten, który był bliżej podchodził i migał to, co on mówił. Czyli oni cały czas się snuli po scenie, ci dwaj nasi tłumacze, i byli blisko tego, kto miał coś do powiedzenia.
— Bardzo fajny pomysł.
— Wystawiliśmy tę sztukę w Teatrze Polskim w Poznaniu. Wycieczki głuchych z całej Polski poprzyjeżdżały na to przedstawienie. Bardzo się podobało. Pojawił się kolejny pomysł – sztuka objazdowa. W międzyczasie kierownik artystyczny z Poznania, przeniósł się do Kalisza, i tam w Kaliszu właśnie, przygotowywali taką nisko objazdową sztukę: „Motyle są wolne”, którą postanowiono przygotować również w wersji objazdowej – z tymi samymi dwoma tłumaczami. I rzeczywiście było parę objazdów. Występowali w Katowicach, w Krakowie, w Kaliszu oczywiście – to jasne, i w Warszawie, w Teatrze Komedia na Żoliborzu. Ta sama obsada tłumaczy – Zbyszek i… Nie! Wtedy któryś z nich zachorował w Warszawie. Nie pamiętam, który? Ja wtedy wstąpiłem. Już znałem ten sztukę na pamięć. Zdaje mi się, że ten występ nie był zbyt udany – ale był! Ale był, więc wystąpiłem także w roli takiego cienia tłumacza, jeden raz w życiu na scenie.
KRS: 0000807416
NIP: 524-289-20-45
REGON: 384565316
Konto bankowe:
69 2490 0005 0000 4530 6648 9818
Copyright 2022 Świat Głuchych.
by Roogmedia
Cookie | Duration | Description |
---|---|---|
cookielawinfo-checkbox-analytics | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics". |
cookielawinfo-checkbox-functional | 11 months | The cookie is set by GDPR cookie consent to record the user consent for the cookies in the category "Functional". |
cookielawinfo-checkbox-necessary | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookies is used to store the user consent for the cookies in the category "Necessary". |
cookielawinfo-checkbox-others | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Other. |
cookielawinfo-checkbox-performance | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance". |
viewed_cookie_policy | 11 months | The cookie is set by the GDPR Cookie Consent plugin and is used to store whether or not user has consented to the use of cookies. It does not store any personal data. |